Coron Filipiny - island hopping


Zacznijmy może od tego, co to takiego jest island hopping ... Dosłownie tłumacząc to skakanie po wyspach i tak faktycznie jest - wynajmujesz łódkę i z listy wybierasz jakie wyspy chcesz dzisiejszego dnia odwiedzić. Co prawda najbardziej popularne są na El Nido, ale ja dziś przedstawię Wam, co warto wybrać na Coron, gdyż to tu najbardziej mnie zachwyciły.

Tak wygląda łódka, którą się wynajmuje:




Zapraszam najpierw do obejrzenia filmiku co Was czeka na Coron, a później przeczytania mojego posta - będziecie wiedzieć o czym piszę :)




Cena wypożyczenia łódki zależy od tego, jak duża jest Wasza grupa i w jaki obszar chcielibyście wypłynąć. My byliśmy w czwórkę i łódka w okolice Coron kosztowała nas 2700 PHP (ok 189 zł) , a w dalszą część (druga wycieczka) 4500 PHP (ok. 315 zł) - trochę się potargowaliśmy.  Dochodzi do tego również wejście na poszczególne wyspy, ponieważ większość ich jest w prywatnych rękach.

Cennik- luty 2019r. - agencja przy samym porcie.








W cenie wypożyczenia łódki jest przygotowanie posiłku przez załogę - jedzenie możecie kupić na rynku tuż przy porcje - ryby, ryż, mięso, owoce, warzywa. Zaopatrzcie się również w napoje :)

Świetnie sprawdzi się butelka utrzymująca temperaturę zimnych napojów - ciekawą ofertę ma sklep WINK, buty do pływania (żeby nie poranić sobie stóp wskakując do wody), maska do nurkowania (polecam tę z Decathlonu, którą znajdziecie TUTAJ) i torba tzw Ocean Bag. 






Pierwszy dzień poświeciliśmy na najbardziej popularne miejsca w pobliżu Coron:
- Twin Lagoon 
- Coral Reef Garden 
- Atwayan Beach 
- Kayangan Lake

Twin Lagoon to przepiękne dwie laguny otoczone skałami, z krystalicznie przezroczystą woda. Byliśmy tam ok 9:00 rano         i trafiliśmy na praktycznie puste miejsce. Wyskoczyliśmy z łódki w kamizelkach, musieliśmy kawałek dopłynąć , by ujrzeć słynne laguny. 



Zabierzcie ze sobą maski, bo po drodze można zobaczyć ciekawy podwodny świat. Woda tu jest dosyć chłodna, są takie mega zimne prądy po drodze. 

Samo miejsce ma swój urok, trochę przypominało mi Tajlandię. 














Drugi nasz cel to miejsce słynące z podwodnych krajobrazów Coral Reef Garden, łódka zatrzymała się i kazali nam wyskakiwać :) miejsce nas nie rozczarowało 





Atwayan Beach to plaża podobno mniej popularna, jeśli chodzi o Island Hopping, ale trochę osób tam było :) biały piasek, miejsce do siedzenia i schronienia się przed słońcem, mały sklepik, gdzie można kupić kokosa za ok 4 zł :)











Miejsce najbardziej turystyczne zostawiliśmy na koniec. Najdroższe wejście, bo ok 21 zł , na jezioro Kayangan i faktycznie - bardzo oblegane miejsce. Bardzo dużo ludzi w pomarańczowych kamizelkach - bo inaczej nie wpuszczali - sprawiało, ze jezioro straciło swój urok w moich oczach. Do samego jeziora prowadzi dosyc druga droga, trzeba wspiąć się na wzgórze , a następnie z niego zejść, by chwile pokąpać się w miejscu wyznaczonym. Ma się na to 40 minut, ale szczerze mówiąc to zdecydowanie za dużo. Swobodnie można odpuścić sobie to miejsce. 









Drugiego dnia wybraliśmy się trochę dalej- w okolice Banana Island. W pobliżu znajdowały się dwie inne wyspy :
Waling - Waling Beach (200 PHP/za osobę = ok 14 zł)
Malcapuya Island  (250 PHP/za osobę = ok 18 zł)


Waling - Waling Beach to zdecydowanie najpiękniejsze miejsce, do którego trafiliśmy na Filipinach. 


Raj raj raj raj raj. 

Z racji małych problemów z silnikiem, nasza podróż trwała 2 godziny, zamiast 40 minut. Nasza załoga próbowała przez ponad godzinę naprawić silnik, jednak się nie udało i przypłynęła po nas inna łódka - na szczęście to
my mieliśmy kontakt z kapitanem na brzegu i internet LTE na środku morza i to dzięki temu załatwiliśmy nową łódkę. 

Wracając do plaży- była pusta. Piękna, krystaliczna, błękitna woda, nikt oprócz nas, przepiękna pogoda. Raj.



Tego nie można ominąć.








Banana Island to był nasz przystanek z przerwą na jedzenie. Rozległa plaża z duża ilością zieleni, z boiskiem do siatkówki plażowej, warto tu przyjechać nawet na cały dzień. Ciekawostka jest taka, że bananów 🍌 tu brak... znajdziecie tu kokosy 🥥









Malcapuya Island to miejsce pełne palm. Szeroka plaża, piękna woda, na brzegu trochę kamieni. Było tu dosyć dużo ludzi i głośno. I brudno. Pomijając to , ze to turyści wyrzucają śmieci gdzie popadnie to jak już wprowadzili jakiekolwiek opłaty za wejście na wyspę to powinni trochę o to zadbać i co jakiś czas przejść się i pozbierać śmieci. 





Aaaa... i można spotkać małe rekiny :) 



Ostatni dzień spędziliśmy cały na Banol Beach. Jest to wąska plaża, pełna psów :) jak już zaczniecie je głaskać to ciężko się od nich opędzić. Przyjechaliśmy tu tuż po 9-tej rano, nie było nikogo prócz nas. Cisza i spokoj- no nie licząc tubylców, których język filipiński jest dosyć mocno krzykliwy. Jest tu miejsce, by schronić się przed słońcem i mały sklepik. Dopiero później dopływały łódki pełne turystów, którzy mieli tu swoją przerwę na lunch. Wtedy nie było nawet miejsca, by wejść do wody, tak dużo łódek stało.







Island Hopping jest o wiele ciekawszy w pobliżu Coron, niż na El Nido. 

A już niedługo ... Coron czy Coron? Warto poczytać zanim się wybierzecie i będziecie rozczarowani :) zapraszam na kolejny post.



KG.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Filipiny - koszty i praktyczne informacje

Sesja ślubna